Przyszła moja ulubiona Pora Roku i ukochany miesiąc – październik. Uważam, że właśnie teraz przyroda jest najpiękniejsza, pełna tych ciepłych barw.
To również ostatni moment, żeby doszlifować swoje umiejętności w rozpoznawaniu drzew po liściach. Opisywałam już Wam przydatną aplikację, ale co zrobić gdy zapomnimy lub specjalnie nie weźmiemy smartfona na spacer do lasu lub parku (często praktykuję, żeby mieć chwilę ciszy i spokoju od informacyjnego potopu), lub o zgrozo nie będzie zasięgu?
Na rynku możemy znaleźć różne atlasy drzew, ale mnie urzekł ten jeden i pragnę go Wam polecić.
Dlaczego mnie urzekł?
Gdy poszukiwałam atlasu arboretycznego, który pomoże mi w sprawdzeniu moich umiejętności identyfikacyjnych, miałam kilka założeń.
Wielkość i waga – pewnie się dziwicie, że nie aspekty merytoryczne są na pierwszym miejscu, ale latając za synem i gromadząc leśne skarby do plecaka, poręczny, lekki i kieszonkowy format jest na wagę złota 🙂
Zwięzłość i merytoryczność – nie jestem zwolenniczką, długich opisów, dla mnie liczą się główne cechy charakterystyczne, dzięki którym określę rodzaj drzewa a nawet gatunek. W terenie ganiając za synem nie ma czasu na dłuższą lekturę i wyłuskiwanie najważniejszych cech z długich opisów.
Ilustracje i ich opisy – jak na każdy porządny atlas przystało, także ten stopniowo wprowadza nas w arkana botaniki i dendrologii. Bardzo rzeczywiste ilustracje i krótkie rzeczowe opisy zaznaczone w odpowiednim miejscu to duży atut tej pozycji. Dodatkowo liście są rzeczywistych wielkości, nie musimy już skalować, to również przyspiesza proces identyfikacji 🙂
Liczba opisanych gatunków – żyjemy w Polsce i swoje umiejętności szlifuję odnośnie rodzimych lub już zaadoptowanych w naszym klimacie gatunków drzew i krzewów. Nie potrzebuje atlasu, który będzie mi opisywał 50 różnych kultywarów (odmian) świerka pospolitego, które spotkam i to pewnie jeszcze nie w każdym ogrodzie botanicznym. Ten atlas opisuje 64 drzewa liściaste i iglaste, które możemy spotkać podczas swoich wypraw i uważam, że na początek tyle wystarczy 😉 .
Udało mi się te wszystkie założenia odnaleźć w tym atlasie i jeszcze coś co spowodowało olbrzymi uśmiech na mojej twarzy. 🙂
Linijka
Spytacie jak to linijka, niby po co? W większości opisów liści i kwiatów możemy odnaleźć wymiar/ rozmiar podany w centymetrach, bardzo fajnie. Mam teraz takie do Was małe pytanie – czy potraficie bez linijki pokazać na palcach ile to 1, 5 i 10 cm? Nie wszyscy mamy podziałkę w oku dlatego linijka w okładce książki to super pomysł, który świadczy o naprawdę rzetelnym, praktycznym i merytorycznym podejściu zarówno do pisania atlasu jak i do czytelnika.
Jest jeszcze jedna rzecz ale to już bardziej osobista, dlaczego tak mi się ten atlas podoba. To sama autorka, Pani Meike Bosch z zawodu stolarz zafascynowana tym niezwykłym materiałem jakim jest drewno, zapragnęła poznać jego życiorys i zdobyła wiedzę botaniczną na uniwersytecie w Hohenheim.
Z całego serca polecam Wam ten przetestowany w warunkach terenowych, podczas gonitwy za przedszkolakiem kieszonkowy atlas „Drzewa jak je rozpoznawać – po liściach” napisany przez Meike Bosch a wydany w wersji polskiej przez Wydawnictwo Amber.
Czy korzystacie z takich atlasów?
2 myśli na temat “Co to za drzewo? bez internetu ;)”